Psychiatra pilnie potrzebny…
Coraz częściej słyszymy o problemach dzieci, nastolatków, związanych z ich stanem psychicznym. Wystarczy poruszyć temat, mówiąc głośno o braku efektywnego, szybkiego dostępu do ich wsparcia. Rozlegnie się rodzicielski głos – ciężko się dostać. W każdym okręgu, rejonie podobnie, a w największych ośrodkach nawet miesiąc, dwa oczekiwań. Mowa tu zarówno o wizytach na tzw. NFZ, puli państwowej, jak i prywatnej. Dostęp do leczenia finansowanego z własnej kieszeni, jeszcze niedawno ekspresowy i skuteczny, jeśli chodzi o czas, przestał spełniać swoją rolę. Prywatnie już nie można dostać się w krótkim czasie. Tyle potrzeb, tyle dzieci. Warto pochylić się nad tematem i zastanowić, gdzie znaleźć początek całego „wybuchu” problemów psychicznych młodych ludzi. Co zadziało się w naszej nowoczesnej cywilizacji, że mając gotowe rozwiązania na wyciągnięcie ręki, młode pokolenie poległo na starcie… Nie radzi sobie z codziennością, sobą, otoczeniem.
Nie rozmawiamy…
Podstawowym problemem, którego dzieci nie umieją nazwać, albo nie zdają sobie z niego sprawy, jest SAMOTNOŚĆ. Dzieci, młodzież w szerokim tego słowa zakresie, są bardzo SAMOTNI. Brak dialogu na co dzień, w domu, czasu na rozmowę, zajmowanie się przez rodziców mnóstwem spraw, powoduje izolację naszej wewnętrznej własnej potrzeby wartości, człowieczeństwa, akceptacji. Jest plan zadań do wykonania, dzieci – roboty starają się, próbują wszystkiemu sprostać, ale wyścig z ilością treści, wyścig z czasem jest nieadekwatny często do ich możliwości. Powstaje frustracja, z którą sami się zmierzają. Zamykają się więc na tę własną niedoskonałość. Wówczas, gdy dochodzi brak dialogu, rodzi się problem psychiczny. I kumulowany gdzieś w głowie dojrzewającego człowieka rośnie, zaczyna potrzebować wsparcia. Cywilizacja poszła do przodu, ale układ nerwowy się nie zmienił. Rozmowa, codzienny dialog w domu, akceptacja rodziców mogłyby być, a nawet są pierwszym rozwiązaniem. To tak niewiele, żeby samotność nie była samotniejsza niż samotność. Od codziennego, spokojnego dialogu w domowych pieleszach czas zacząć.
Katarzyna Kania-Stróżewska