Koluszki… Z cyklu „Jak mam ciszę to piszę”
Zdarzyło mi się podróżując pociągiem z Krakowa do Warszawy, nieco służbowo i trochę
turystycznie, zatrzymać wzrok na stacji Koluszki. Nic z Koluszkami dosłownie mnie nie
łączy, ale moja wyobraźnia zrodziła taki sobie pomysł na tekst, wcielając się w nim jako
narrator w rolę mężczyzny …
No cóż, mówią, że poecie wszystko wolno 🙂 A Koluszki oczywiście serdecznie pozdrawiam!
Przejeżdżałem przez Koluszki …
Przejeżdżałem przez Koluszki o piątej nad ranem,
pociąg sapnął łagodnie na miasto zaspane,
a za oknem ładna Pani z pieskiem obok bramy,
zapytała subtelnie: my się chyba znamy?
I wysiadłem w Koluszkach, choć bilet do Oławy,
Pani z pieskiem urocza, ja świata ciekawy,
Pomyślałem, że trzeba korzystać za młodu,
Bo cóż warte jest życie bez miłości i miodu…
Bez miłości i miodu…
I już zostałem w Koluszkach, niedaleko stacja
Pani z pieskiem troskliwa, istna degustacja.
Miasteczko urocze i znajomość dość blisko,
Wykupiony miałem bilet na lotnisko,
ale szczęście ważniejsze, pielęgnujmy za młodu,
Bo cóż warte jest życie bez miłości i miodu…
Bez miłości i miodu…
Ta beztroska sielanka i spokojne Koluszki,
W sobotę wieczorem wybrałem się do wróżki.
Popatrzyła mi w oczy i głęboko westchnęła:
Nie dla Ciebie ta miłość, skąd się nagle wzięła?
Poradziła życzliwie, bym powrócił do żony:
– Pani ładna, i owszem, ale pies? …nieszczepiony
…pies nieszczepiony…
Kupiłem więc bilet do domu, w jedną stronę
Nieporadnie spojrzałem na swą starą żonę,
a ona mnie ciepłym spojrzeniem przywita…
pomyślałem: – ech żona, dobra z niej kobita…
Przemilczała taktownie długi niebyt w domu.
Ach, spokojne Koluszki może dane komuś
Mnie już nie w głowie eskapady z zachodu …
Bo cóż warte jest życie bez miłości i miodu ….
bez miłości i miodu ….
Katarzyna Kania – Stróżewska
To jest wspaniały wiersz! Bardzo proszę pisz jak najwiecej. Liczba Twoich talentów jest ogromna.